Tresura, lęk i wychowanie

 Tresura, lęk i wychowanie


Jakoś niespełna miesiąc temu zostałam zaproszona przez mojego Pana do Jego
domu. Zaczęło się spokojnie. Miła, interesująca rozmowa o mojej uległości, BDSM, o tym, co zmienić w moim zachowaniu by lepiej zadowolić Pana i co zmienić byśmy czuli się jeszcze pewniej w naszej relacji. Siedziałam na łóżku, dostałam kubek wody a Pan z wyższością patrzył na mnie z fotela, na którym się znajdował.

Rozmawialiśmy około 30 minut, w trakcie których byłam cała spięta i gotowa na najmniejszy sygnał Pana. Jednakże nic się nie działo. Pomału wyciszałam się, uspokajałam, otwierałam wszystkie zakamarki umysłu przed Masterem. Cały czas jednak byłam gotowa by wykonywać rozkazy i dawać przyjemność Panu. Gdy zauważył, że wypiłam wodę wziął ode mnie kubek i odstawił na komodę. Spojrzał na mnie tym specyficznym dla dominujących wzrokiem. Tym nie dającym możliwości sprzeciwu i pokazujący władzę absolutną.

Leżeć- Usłyszałam. W jednej chwili położyłam się z rozkraczonymi nogami i rękami wyprostowanymi w łokciach ułożonymi za głową. Pan zasłonił mi oczy a następnie związał nogi i ręce, przywiązał mnie do łóżka. Poczułam delikatny dotyk noża na swojej szyi a potem agresywne rozcinanie i rozrywanie ubrań, aż w końcu byłam całkiem naga. Usłyszałam brzęk noża rzucanego na ziemię i stukot kroków o posadzkę.

Wyostrzyły mi się zmysły. I nagle raz za razem dostawałam batem po stopach, brzuchu, piersiach. Palący, piekący ból który wzrastał z każdym uderzeniem

- Chyba się trochę za luźno poczułaś szmato, co?- przyłożył mi bat do brody- No nic, trzeba ci przypomnieć- zsuwając bat w dół mojego ciała i nagle... dostałam po Niej.
-Ja….
-Ty co? Hm? Słucham, co masz na swoje wytłumaczenie
- Nic, przepraszam Panie, obiecuję poprawę, błagam o wybaczenie, był to ostatni raz.
- Wierzę ci, jednak zdajesz sobie sprawę że musiałem cię ukarać, byś zapamiętała swoje przewinienie. A teraz zaczniemy tłumaczyć ci co nieco.

Chodził wokół łóżka, co jakiś czas słyszałam świst bata w powietrzu. Zadawał mi pytania, a ja miałam za zadanie odpowiedzieć zgodnie z prawdą.
- Kim jesteś?

-Pana uległą
- Jakie jest twoje zadanie?

- Zadowalać Pana- byłam już kłębkiem nerwów, bałam się kolejnego uderzenia, jednocześnie starając się skupić na odpowiedzi na pytanie
-Grzeczna dziewczynka.
Trwało to może z piętnaście minut. Ręce zrobiły mi się już sine i drętwe a cała byłam w śladach po uderzeniach. Moją skórę pokrywała gęsia skórka, nie mogłam już wytrzymać bólu. Z każdą złą odpowiedzią dostawałam kolejne dwa razy.

Następnie Pan wyszedł. Usłyszałam brzęk naczyń i nalewanej wody, jedno postawił na podłodze, drugie trzymał w ręku. Rozwiązał mnie i odkrył oczy. Kazał klęczeć na podłodze i pić. On sączył napój z kubka, ja z miski dla psów, jak prawdziwa suka. Gdy wypiłam Pan wziął ode mnie miskę i przyniósł jakiś krem. Wyjaśnił mi że to na te uderzenia i by szybciej zszedł mi obrzęk z rąk. Nasmarował mnie nim.  Następnie Pan przyniósł mi Jego ubrania w które delikatnie mnie przebrał. Ułożyłam się w kłębek u jego stóp na łóżku i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.

Obudziłam się następnego ranka. Byłam cała obolała, ale gdy Master odwiózł mnie do domu, wiedziałam już jak wiele mnie to nauczyło. Teraz bardziej skupiam się na Panu i poświęcam mu sto procent swojej uwagi. Wiem, że Pan jest najważniejszy i ja, jako niewolnica, muszę traktować go jak cały mój świat. Bo przecież nim jest. Nauczyłam się doceniać małe gesty, takie jak podarowanie mi kubka wody do picia bo- przecież wcale nie musiał. Przypomniałam sobie swoją rolę i wiem, że służenie to moje powołanie. I nie wstydzę się tego. To moja duma. Bo tak właśnie wychował mnie Pan. Mój jeden, jedyny, mądry i idealny Pan.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ja i ewolucja mojej służby

Zanim to się zaczęło...